Druga połowa września. Żal opuszczać zachwycającą Słowenię, ale czeka na nas Chorwacja. Przekraczamy granicę i kierujemy się prosto do Zadaru. Powietrze pachnie ciepłym morzem, więc gdy tylko dojeżdżamy na parking, zmieniamy ubrania na lżejsze. Przebieramy się w pośpiechu, jakby to ciepło miało za chwilę zniknąć. Bierzemy głęboki oddech i idziemy na spacer… po Zadarze, po wyspie Brač, po Splicie i po Makarskiej.
ZADAR
W Zadarze jemy jeden z najdziwniejszych posiłków, w restauracji Fosa przy porcie. P zamawia mątwę, która jest czarna jak diabeł. Sam wygląd trochę przeraża, ale zwycięża ciekawość. Gdzie próbować takich rzeczy, jak nie tuż nad morzem? To okrągłe to coś w stylu sera. Ja się tylko przyglądam. P jest zachwycony. Na główne danie wybieramy ryby. Moja w orzeszkach smakuje całkiem dobrze, ale ziemniaki są za tłuste (po prawej). P zjada wszystko ze smakiem – i rybę, i puree.
WYSPA BRAĆ
Na wyspę wypływamy ze Splitu, w okolicy którego znaleźliśmy nocleg. Promem płyniemy niecałą godzinę, a pierwsze kroki na wyspie kierujemy na Bol i jego słynny Zlatni Rat. Plażujemy przez chwilę, ale jesteśmy spragnieni mniej turystycznych zakątków. Wsiadamy więc w auto i jedziemy dalej, na sam kraniec wyspy, do miejscowości Povlja. Późnym popołudniem wypływamy z portu w Supetarze, z powrotem do Splitu.
SPLIT
Split nas czaruje. Przekraczając mury, otwieramy szeroko oczy i nie możemy się nadziwić pięknym pozostałościom Pałacu Doklecjana. Jest wieczór, a wszystko pozostaje pięknie oświetlone. Wybieramy się na kolację do Figi, knajpki, w której spotkamy wielu miejscowych, a jedzenie zdecydowanie nas zachwyci.
W Fidze zamawiamy stek z tuńczyka i domowy makaron z łososiem. Jesteśmy tak głodni, że ręce nam się trzęsą, gdy potrawy pojawiają się na stole. Ja tradycyjnie robię zdjęcia (ku niezadowoleniu P, którego dosłownie 7 sekund dzieli od tuńczyka), a chwilę później jesteśmy w kulinarnym niebie. To jeden z lepszych posiłków podczas naszej podróży. Stek z tuńczyka podobno smakuje jak mięso, a mój kremowy makaron rozpływa się w ustach.
Do Splitu wracamy następnego dnia. Przechodzimy obok Figi i zaczepia nas kelner, który oczywiście nas pamięta. Po raz kolejny przekonujemy się, że ludzie tutaj są bardzo serdeczni i chętni do pomocy. Miasto, które tak naprawdę chcieliśmy ominąć, okazuje się być wdzięcznym przystankiem. Pogoda co prawda na jeden dzień trochę się psuje, ale mury chronią nas przed wiatrem czy deszczem.
Na obiad wybieramy się do restauracji Korta. Kontynuujemy jedzenie owoców morza. Gdzie, jak nie tu? Kiedy, jeśli nie teraz? Po raz kolejny trafiamy w dziesiątkę. P je żabnicę (najbrzydszą rybę świata) ukrytą w śmietanowym sosie, a ja gnocci nadziewane krewetkami z wielkimi krewetami i mulami obok.
Po obiedzie idziemy na lody do Luka Cafe, na których byliśmy poprzedniego wieczoru. Wybieram smak lawendy i wiem, że ten zapach już do końca życia będzie kojarzył mi się z naszą poślubną podróżą. Spacer kończymy przypatrywaniem się morzu (ulubione zajęcie!). I ludziom, którzy krążą wokół.
MAKARSKA
Kolejnego dnia jedziemy wzdłuż morza w dalszą drogę. Na chwilę zatrzymujemy się w Makarskiej. Zostawiamy auto i idziemy wzdłuż portu. Jemy burka (ciasto jakby francuskie, ale trochę lżejsze – z twarogiem w środku) na drugie śniadanie. Niesamowite wrażenie robią na nas góry, które wychylają się tuż zza budynków. Po godzinie wracamy do samochodu i ruszamy dalej. Do Dubrownika.
9 komentarzy
paulina
22 października 2014 at 20:12przywołałaś moje wspomnienia z naszych pierwszych wakacji z Jarkiem. Byliśmy wtedy na Wyspie PAG. Tego zapachu małego miasteczka, kamiennych domów, oświetlonej promenady nad morzem, lawendy i tego krajobrazu tak surowego i niesamowitego nigdy nie zapomnę… i Zadar przepiękny! Pamiętam jak wtedy było gorąco i jak wyjątkowo. Dzięki!!!!
Piękny czas za Wami również, taki co na całe życie w człowieku zostaje.
ps. jestem absolutną wielbicielką Twoich zdjęć.
tola
22 października 2014 at 20:32post z Pagu też będzie :) oprócz Splitu, na Pagu podobało nam się najbardziej.. cudowna wyspa! tam też zrobiliśmy krótką sesję w sukni ślubnej :))
PS dziękuję! :)
paulina
22 października 2014 at 20:43czekam zatem z niecierpliwością!
magiczne miejsce…
Agnieszka
22 października 2014 at 20:36Taki spacer, w tak pogodę jak dziś…
Miło! :)
Przyglądanie się morzu, to najmilsze zajęcie!
instapstryk
22 października 2014 at 20:59Cudowna fotorelacja i cudowna podroz poslubna :-)
Praline
22 października 2014 at 22:50Dokładnie rok temu byłam tam z ludzmi, których kocham nad życie. Oglądając Twoje zdjęcia łza zakręciła mi się w oku…
Czekam na więcej :)
Pozdrawiam!
Olly
23 października 2014 at 09:40Ahhh, jakie piękne widoki! Zazdroszczę bardzo takiej podróży poślubnej i czekam na relację z Pagu :)
bokeh
23 października 2014 at 12:27Piękne zdjęcia! najbardziej podoba mi się to z autem na tle tych zielonych drzwi… Kocham Chorwację za jej niepowtarzalny klimat. Przypomniałaś mi tymi fotografiami jak tam jest pięknie.
Żona modna
23 października 2014 at 17:37Piękni Wy, piękne widoki. Mam taką ochotę uciec na wakacje ;)