Od kilku dni zastanawiam się, dlaczego Berlin. Myślę o tym mieście w kategorii niewielu miejsc, w których mogłabym mieszkać. Moja wielka miłość do Warszawy (wiem – korki, wiem – spaliny, wiem – wszechobecny pęd, ale mimo to!) przejawia się tym, że nie wyobrażam sobie życia gdzieś indziej, tu mam wszystko, dostęp do kultury, wielu festiwali, koncertów, warsztatów… ale gdy jadę do Berlina, poważnie myślę o przeprowadzce. Wiem, że czym innym jest kilkudniowy pobyt i oderwanie od codzienności (wtedy tego typu decyzje łatwo zaprzątają głowę odpoczywającego), a czym innym jest stałe zamieszkanie, ale mimo wszystko czuję, że to jest moje miasto.
Celowo zamieszkaliśmy na Prenzlauer Berg, mojej ulubionej dzielnicy, pełnej szerokich uliczek z małymi, kameralnymi kawiarniami i przede wszystkim: bez dużej liczby turystów. Dopiero drugiego dnia usłyszeliśmy kogoś mówiącego po polsku (natomiast przy Bramie Brandenburskiej co trzecia spotkana osoba to Polak). Tutaj mogliśmy poczuć się jak prawdziwi Berlińczycy, którzy jeżdżą na rowerze do pracy, po drodze kupując kawę w ulubionej kawiarni lub całymi rodzinami spacerują po parkach i korzystają z uroków dzielnicy. Każdego dnia robiliśmy sobie długie spacery z Prenzlauer Berg na Rosenthaler Platz i na Augustrasse (piękna ulica pełna wystaw i galerii fotografii), po drodze zatrzymując się na jedzenie i kawę, a gdzie dokładnie – o tym w następnym poście.
21 komentarzy
Anonymous
11 maja 2013 at 12:47wspaniałe zdjęcia, naprawdę. z czystą przyjemnością czytam i oglądam Twoje dzieła. dziękuję. (:
Coox
tola
12 maja 2013 at 21:13to ja dziękuję :)
Travelling Milady
11 maja 2013 at 12:53To chyba zależy od etapu w życiu człowieka. ja kiedyś chciałam mieszkać wyłącznie w dużym mieście, teraz czuję się dobrze w małych, kameralnych miejscowościach.Ale tak na prawdę, jak gdzieś jadę to od razu czuję czy to miejsce dla mnie.
tola
12 maja 2013 at 21:14u mnie jest różnie, z jednej strony wielkie miasta, a z drugiej domek na wsi i obcowanie z naturą.
Anonymous
11 maja 2013 at 12:55zatęskniłam za Berlinem…
ps. jakim szkłem robione te zdjęcia?
tola
12 maja 2013 at 21:1350mm 1.4, podpięte pod canona 5d.
Fashionitka
11 maja 2013 at 17:58Tola, zdjęcia są coraz piękniejsze!!! No i Berlin <3 Od kilku ładnych lat marzę o przeprowadzce właśnie tam :-) Albo na PB albo Mitte, gdzie mieszkałam ostatnie dwa razy i czuje się tam prawie jak u siebie ;)
tola
12 maja 2013 at 21:13(;
folje
11 maja 2013 at 21:47mi właśnie z tych odwiedzonych europejskich stolic berlin spodobał się najmniej. co nie zmienia faktu, że lubię niemcy i dojcze szprache. za to warszawa.. wieczna sinusoida miłości i nienawiści do tego miasta ;) na szczęście z przewagą tego pierwszego!
tola
12 maja 2013 at 21:12też miałam na początku warszawską sinusoidę, ale pewne miejsca i sytuacje sprawiają, że nie można jej nie lubić :)
dlugadrogadodomu
11 maja 2013 at 22:06Lubię Twoje zdjęcia, nawet Berlin wygląda na nich ładnie ;)
Właśnie, Berlin. Berlinem musiałam zajmować się naukowo kilka semestrów. Podział, ucieczki, śmierci, gwałty, rozdarcia, upadek, sklejanie, problemy, blablablabla… Pierdyliad książek różnych domorosłych autorów, ciągle o tym samym, wymyślających kuriozalne metafory. Dla mnie miastu wyrwano serce, podzielono skórę na niedźwiedziu i na siłę sklejono ponad 30 lat później. Dla mnie miasto (obecnie) bez duszy. Za to z rewelacyjną siatką komunikacyjną :) Może to wszystko przez to, że nie mam żadnych osobistych więzi tam (ale w pobliskim Poczdamie też nie mam, a Dzielnica Holenderska chwyciła mnie za serce kilka lat temu). I przede wszystkim fajnie, że Ty myślisz o nim zupełnie inaczej.
A, Berlin ma też pewien pozytyw. Mówią tam o niemiecku, a niemiecki mam w sercu zaraz obok najczulszego miejsca ;)
tola
12 maja 2013 at 21:12czyli Ty Berlin poznawałaś z zupełnie innej strony.
kiedyś bardzo lubiłam niemiecki, później trochę mnie przerażał, a teraz.. mogłabym się przyzwyczaić ;)
Anonymous
13 maja 2013 at 11:24Zawsze mówię, że niemiecki jest jak muzyka, ale zawsze napotykam wtedy na ścianę niezrozumienia…
Kasia
dlugadrogadodomu
Ula
12 maja 2013 at 12:33Przejadę się do Berlina na wakacje, tradycyjnie w odwiedziny do ulubionej ciotki i przy okazji, żeby pobuszować po mieście. Ostatnio jak tam byłam to termometr wskazywał jakieś -10’C w ciągu dnia i przebywanie na dworze było wręcz bolesne;).
tola
12 maja 2013 at 21:10Fajnie masz z tą ciocią :)
Niestety zła pogoda może wszystko popsuć..
Julita Natalia
12 maja 2013 at 19:05Nigdy nie byłam w Berlinie, a od dłuższego czasu myślę intensywnie o takim wyjeździe. Mam nadzieję, że w tym roku wreszcie marzenie się ziści! Twoje zdjęcia jeszcze bardziej mnie zachęcają. Pięknie.
Pozdrawiam,
Ruda Frela
ada
12 maja 2013 at 21:54Ja mieszkalam w Berlinie prawie 3 lata i jeden rok mieszkalam wlasnie w Prenzlauer Berg ;) Berlin jest cudowny i juz sie nie moge doczekac kiedy bede mogla tam wrocic i znow mieszkac juz na zawsze <3
Anonymous
16 maja 2013 at 22:59czy tam gdzie mieszkaliście to jakiś hotel/hostel? planuję wyjazd do Berlina i szukam jakiegoś miejsca na nocleg, bo hostel, w którym spałam poprzednio strasznie podrożał…
zdjęcia przepiękne, jak i sam Berlin zresztą!
tola
6 stycznia 2014 at 16:28może na przyszłość moja odpowiedź się przyda. mieszkaliśmy w apartamentach schulz. całkiem tanie i ładne przestronne pokoje.
Anonymous
15 sierpnia 2013 at 11:29zakochalam sie w twojej bluzie i szaliku :) gdzie mozna je dostac? pozdrawiam, gabi
tola
6 stycznia 2014 at 16:27przepraszam, umknął mi Twój komentarz. bluza pochodzi z dziecięcej kolekcji zary, a szalik jest polskiej marki https://www.facebook.com/wygladaszjakchlopak :)