Dwa śniadania, trzy obiady i dwie słodkie kolacje. Mając na uwadze dziesiątki polecanych knajp, 5 dużych posiłków to zdecydowanie za mało, by spróbować wszystkiego. Tacos czy pho? Burrito czy kebab? Nasze żołądki robiły, co mogły, by pomieścić jedzeniową dobroć.
Wurst też został wciągnięty, ale tylko przez męską część!
ŚNIADANIE W MITTE
Cafe Fleury (Weinbergsweg 20) – francuska kawiarnia z domowymi wypiekami. Zjedliśmy tu słodką kolację (tarta cytrynowa) i duże śniadanie.
Zestaw z francuskimi serami (krowie, owcze i kozie – wszystkie bardzo dobre), a do tego owoce, konfitura podana w wafelku. Niby standard, ale wszystko świeże i smaczne. Jedyne do czego można się przyczepić – to pieczywo. Brakowało ciężkiego, dobrego chleba. Natomiast kanapka Croque Monsieur, mimo że z dużą ilością sera, rozpływała się w ustach. Miękka i pyszna.
OBIAD W MITTE
Transit (Rosenthalerstr. 68) – dobrze nam już znany lokal z azjatyckim jedzeniem. Można popróbować różnych dań, a miseczka każdego z nich kosztuje 3 euro. Tym razem stanęło na różnych rodzajach curry (z tofu – pyszność), kaczce zawiniętej w naleśniku, rybie, ośmiorniczkach i skórce kurczaka.
ŚNIADANIE I KAWA NA PRENZLAUER BERG
No Fire No Glory (Rykestr. 45) – to chyba najlepsze bajgle, jakie jadłam. Z bardzo dobrymi w smaku i przede wszystkim świeżymi składnikami w środku (mozarella di buffalo, włoskie salami – znów mężczyzna!). Z łososiem i awokado też został przez Sonię pochwalony.
OBIAD NA KREZBERGU
Taqueria Ta’Cabron (Skalitzer Str. 60) – przyjemne miejsce z domową kuchnią meksykańską. Bardzo dobre guacamole, a tacos z mięsem sojowym w sosie mole okazało się najlepsze na świecie. Moja porcja z ziemniakami i ostrymi papryczkami też była bardzo dobra. Tylko czerwona fasola trochę bez smaku, ale porównując z całością, można przymknąć na nią oko.
OBIAD W NEUKÖLLN
Burrito Baby (Pflügerstr. 11) – lokal słynie z wegetariańskich/wegańskich dań meksykańskich. Zamówiliśmy trzy porcje burrito, Hot Mama, z wędzoną soją i z samymi warzywami. Porcje solidne, a jedzenie bardzo dobre.
Jeśli chcecie znaleźć więcej knajp, w których warto zjeść, będąc w Berlinie, zajrzyjcie do przewodnika Uli lub wegańskiej mapy Jadłonomii.
2 komentarze
Karolina Szpunar
13 maja 2014 at 13:00Oj, jedzenie w Berlinie to jedna z tycz czynności po które tam jadę :3 Mają cudowną tradycję wychodzenia na miasto, knajpy na najwyższym poziomie i nawet na studencką kieszeń! Przynajmniej ja na takie trafiłam :)
Fotorelacja jak zawsze cudna. Ach jak miło tu zaglądać!
Ania - Run for balance
19 maja 2014 at 15:20Zdjęcia, jak zawsze zresztą, boskie! A kuchni w Berlinie mam nadzieję posmakować już niebawem, więc dzięki za podpowiedzi, co warto odwiedzić. Pozdrawiam!