Wyjazd na Litwę nie był zwykłą podróżą. Był wyjazdem służbowym, a przez to bardzo intensywnym i jednocześnie inspirującym. W zderzeniu z pracą i wspólnymi lunchami, tudzież kolacjami, samo miasto nie miało szans. Nie było tyle czasu na zwiedzanie, ile bym chciała, ale jeszcze będzie okazja. Przez trzy dni wygospodarowałam jedną godzinę na spacer, zrobiłam zdjęcia i wróciłam do biura, które przyciągało niesamowitą przestrzenią, wystrojem i przede wszystkim przyjazną atmosferą. Głównym powodem wyjazdu były 5-te urodziny manodrabuziai.lt, czyli litewskiej wersji Vinted. Przyjechałam kilka dni wcześniej, by poznać litewski zespół. Zanim jednak doszło do urodzinowych tańców, były inne atrakcje. Na facebooku pisałam o grze miejskiej encounter, w której po raz pierwszy brałam udział. Uzbrojeni w latarki i krótkofalówki ruszyliśmy samochodem w miasto, by szukać kodów w opuszczonych budynkach, rozwiązywać zagadki, biegać po lesie i wokół jeziora. Kojarzycie film Blair Witch Project? Momentami czułam się, jak jego bohaterka! Wrażenia niezapomniane! Niestety nie mam żadnych zdjęć z zabawy, jedynie kilka z telefonu, które pojawiły się na instagramie.
Biuro: kuchnia, urodzinowe bułeczki cynamonowe z orzechami pieczone na miejscu, widok z okna i my – część polskiej vinted-drużyny.
Biuro wieczorową porą. I myśl przewodnia.
Wieczorem mieliśmy rezerwację w meksykańskiej knajpie Sofa de Pancho, która słynie z margarity (jak widać, nie próżnowaliśmy!). Ale od drinków bardziej wolałam jedzenie. Warzywa przyrządzone w tak niepowtarzalny sposób i świeżo przygotowane, mięciutkie tortille, które rozpływały się w ustach. To było najlepsze meksykańskie jedzenie, jakie jadłam.
Na koniec krótki spacer po Wilnie. Do następnego!
13 komentarzy
simplysylwia
20 października 2013 at 19:19Mega klimatyczne zdjęcia, a biuro nocą to już w ogóle. <3
Ag Kaczmarek
20 października 2013 at 19:28tak pięknie się zagląda do Twojego życia
Olimpia
20 października 2013 at 19:43Ale klimat. Idealne miasto do przeżywania jesieni. :)
schronienie
20 października 2013 at 20:14Litwa jest boska, prawda? Wilno absolutnie urzekajace, choc bylam tam dosc dawno temu i pewnie od tamtego czasu duzo sie zmienilo. wtedy urzekla mnie kruchosc dawno nie restaurowanych kamienic i zdewastowane cerkwie wolajace pomoc. no i Druskienniki, Kowno. ech.
Anonymous
20 października 2013 at 21:57Wilno jest bardzo zadbanym miastem, dużo placów i budynków zostało odrestaurowanych, w końcu miasto to zostało parę lat temu, a dokładnie w roku 2009, kulturalną stolicą Europy. Takich zniszczonych, ale urokliwych kamienic nie jest aż tak wiele, ile mogą pokazywać te zdjęcia. Szkoda, że piękny plac Giedymina, główna wizytówka Wilna został tu pominięty :) Pozdrawiam
tola
20 października 2013 at 22:08przez godzinę trudno było zobaczyć więcej :) szłam przed siebie!
Hazel
23 października 2013 at 19:39Pięknie!
ALEKSA DESIGN OFFICIAL BLOG
23 października 2013 at 23:36Urocze zdjęcia :) Przyjemnie się ogląda.
Pozdrawiam
Anonymous
25 października 2013 at 13:50WSPANIAŁY BLOG. Po prostu wspaniały. Zaczytałam się:) Pozdrawiam
Fashionitka
27 października 2013 at 23:00Piękny klimat. Wilno – miasto, które z pewnością trzeba odwiedzić!
niesmigielska
29 października 2013 at 06:44wilno jest urocze w tej swojej zapyziałości, co za tym idzie – spełania wszelkie kryteria fotogeniczności ;) celowo używam tego słowa – 'zapyziały’ kojarzy się negatywnie, chociaż z mojej strony to akurat komplement.
Czmiel
1 listopada 2013 at 20:29Podziwiałam już te piękne zdjęcia na blogu Vinted :) Bajka!
Pozdrawiam,
Czmiel
M.
13 listopada 2013 at 15:03Zarąbiste to biuro! Sama przyjemność w takim pracować :)