Alice Munro napisała tę powieść w wieku 40 lat. Drugie tyle minęło, zanim pojawiła się w Polsce. Mimo upływu lat, historia poniekąd nawiązująca do autobiograficznych doświadczeń autorki, nie ulega przedawnieniu. Proces dojrzewania jest na tyle uniwersalny dla każdego pokolenia, że warto o nim czytać w każdym momencie.
Zwłaszcza, że Munro zwraca uwagę na szczegóły, niespiesznie relacjonuje każde doświadczenie i nie boi się mówić o tym, o czym większość z nas niekoniecznie chciałaby rozmawiać. Warto się przyjrzeć tej książce, chociażby po to, by skonfrontować swoje pierwsze doświadczenia z radzeniem sobie ze śmiercią, z budowaniem poczucia własnej wartości oraz z odkrywaniem kobiecości. Tak, to zdecydowanie książka dla kobiet.
Del Jordan – główna bohaterka, dziewczyna mieszkająca na lisiej farmie, pochodząca z kanadyjskiej prowincji – przygląda się kobietom, które chcąc nie chcąc uczestniczą w jej życiu. Począwszy od surowej matki, przez bardziej wyrozumiałe ciotki, tragicznie zakochaną nauczycielkę i lubieżną jak na tamte czasy lokatorkę, na niezbyt lojalnej przyjaciółce kończąc. Żadna z nich nie ma w życiu lekko. Duszą się we własnym prowincjonalnym sosie, próbując ukryć swoje prawdziwe pragnienia i doświadczenia.
Czytając tę książkę, można dostrzec formowanie się nawyków pisarskich Alice Munro. Skupienie na zwykłych ludziach i ich egzystowaniu w małych miasteczkach, przypatrywanie się codziennym doświadczeniom i budowanie historii opartej na zwykłym życiu, a nie na ekscytacji i fajerwerkach związanych z miłością. W „Dziewczętach i kobietach” Del nawet nie szuka romantycznej miłości. Jest bardziej zaintrygowana seksem i chęcią bycia pożądaną przez mężczyzn. Fantazjuje i przyjmuje to, co przynosi jej życie. Munro nie próbuje tworzyć bajek. Jej proza odzwierciedla to, co przez długi czas siedzi w człowieku i nie zawsze wychodzi na zewnątrz. Ujście jest gdzieś indziej. Często w psychice, która cierpi najbardziej.
Akcja (dość przewrotne słowo, jeśli chodzi o tę powieść) toczy się w latach 40. Miejsce kobiet już niekoniecznie jest w domu, ale też na uczelni i w pracy. Del nie zamierza zostać na prowincji. Cały swój czas poświęca na naukę, z zamiarem wyjechania i poznania życia gdzieś indziej. Przypadkowo lub nie, jest tu doza feminizmu, który kształtuje się w kobiecych głowach. Lubię takie książki. Skupiające się na problemach, a jednocześnie pokazujące, że można inaczej. Nagroda Nobla dla Alice Munro bardzo zasłużona.
3 komentarze
M.
5 stycznia 2014 at 22:36Uwielbiam twoje recenzje. Już wiem co sobie kupię na imieniny :)
Drama
16 stycznia 2014 at 22:29Ja chyba nawet dowiedziałam się o Alice Munro z twojego bloga. I od tamtej pory nieustannie mnie intryguje. To jeszcze nie jej pora, ale to tylko kwestia czasu. Dziewczęta i kobiety to dobry początek z autorką, czy poleciłabyś inny tytuł?
tola
29 stycznia 2014 at 17:51poleciłabym „Za kogo Ty się uważasz?” :)