Czytam książkę „Co nas drażni, co nas wkurza” i zastanawiam się, co tak naprawdę mnie irytuje najbardziej. Im jestem starsza, tym więcej mam cierpliwości i zrozumienia dla ludzkich zachowań, a odkąd jestem mamą, to tym bardziej czuję, że wszelka ocena już z marszu jest niesprawiedliwa, bo przecież nigdy nie wiemy do końca, co komuś w głowie siedzi, a nawet ze swoją głową czasem ciężko jest nam się porozumieć. Może to ta cząstka nieba sprawia, że jestem bardziej wyrozumiała, ale pokażcie mi człowieka, który się nie złości. Nawet mnie, melancholijnego stoika, czasem coś denerwuje. Jak twierdzą autorzy książki: Nie lubimy być poirytowani, ale najwyraźniej przyjemnie nam się myśli o tym, co nas irytuje”. Okazuje się, że często są to małe, z pozoru nieistotne rzeczy. Chcecie wiedzieć jakie?
Latanie muchy wokół głowy, gdy próbuję spać
Tak, dobrze czytacie. Małą wkurzającą muchę wrzuciłam na początek listy. Zanim pójdę spać, sprawdzam bardzo dokładnie, czy żaden robaczek, czy żaden komar, czy żadna mucha nie czai się w jakimś kącie, by po zgaszeniu światła przylecieć prosto do naszego łóżka i rozpocząć akcję gryzienia czy bzyczenia. Mój mąż wie, co to oznacza, gdy nagle zawołam „o nie, komar!” – to, że nie spocznę, dopóki nie pozbędę się owada. Wtedy do akcji wkracza mąż latający z gazetą po mieszkaniu i skaczący po łóżku, by dosięgnąć sufitu w wiadomym celu. Zgadnijcie, kto koniec końców jest wkurzony najbardziej.
Siedzenie w telefonie podczas spotkania towarzyskiego
…a już najbardziej przytakiwanie podczas rozmowy połączone z pisaniem na klawiaturze swojego telefonu. Ja wiem, że wszyscy mamy podzielność uwagi, ale zamiast patrzenia w telefon wolałabym, by mój rozmówca patrzył mi w oczy. To niestety zmora naszych czasów i nieświadoma ignorancja. O ile robienie zdjęć zupełnie mi nie przeszkadza, to wszelkie odpowiadanie na wiadomości czy przeglądanie Facebooka, gdy siedzimy gdzieś w kilka osób przy stole w pewnym momencie staje się dość irytujące. Tym bardziej doceniam osoby, które podczas spotkania skupiają się na rozmowie w 100%.
Niesprzątanie po swoim psie
Jakie to jest irytujące, gdy widzę psa z właścicielem, który udaje, że kupa jego pupila pachnie fiołkami i zupełnie nie przejmuje się tym, co jego podopieczny zostawia na chodniku lub trawie. Najgorzej jest wiosną, gdy topnieje śnieg i na światło dzienne wychodzą niespodzianki, zamiast kwitnących roślin – kwitnące kupy.
Namawianie do picia alkoholu za wszelką cenę
Ze mną się nie napijesz? Mam wrażenie, że takie zdanie usłyszał chyba każdy, kto choć raz był na imprezie. Przez kilka dobrych lat szkoda mi było czasu na kaca i o ile miałam wymówkę, że prowadzę auto lub jestem w ciąży, to było to akceptowalne, ale gdy tylko któryś z argumentów znikał, od razu zaczynało się namawianie połączone z wielkim zdziwieniem. Na szczęście z wiekiem to mija albo tych imprez po prostu mniej. Tak czy siak, zupełnie mi nie żal ani balowania ani tym bardziej picia. Bavaria 0% rządzi! No dobrze, i lampka dobrego wina, albo butelka, ale w kameralnym towarzystwie.
Dawanie nieproszonych rad
Dawanie rad często wynika z dobrych chęci, ale jak wszyscy wiemy, dobrymi chęciami piekło jest wymurowane. Najlepiej jest po prostu słuchać i być słuchanym. To z reguły wystarczy, by otworzyć się na kogoś bardziej i poczuć się lepiej, a dawanie rad, których się nie oczekuje zaburza równowagę. Nie jest to prosta sprawa, ale jakbyśmy przez chwilę nie szukali w głowie gotowych rozwiązań na czyjś problem, tylko po prostu przytaknęli na to, co ktoś do nas mówi, świat byłby o wiele piękniejszy i relacje mniej skomplikowane. A jeszcze, jakbyśmy odłożyli telefony podczas rozmowy z drugą osobą (patrz punkt drugi), to niczego do szczęścia by już nie brakowało.
A Was, co irytuje najbardziej? Bardziej zachowania ludzkie czy złośliwość rzeczy martwych? Wybuchacie ze złości czy przymykacie oko na pewne irytujące sytuacje? Jak to jest najczęściej?
11 komentarzy
Marysia | Paperwords
24 października 2017 at 22:47Mucha, komar na pierwszym miejscu – cała ja…
PS Marzy mi się ten kubek ♥️
tola
25 października 2017 at 09:32kubek idealny na jesień :)
Ilona
25 października 2017 at 10:02Brak szacunku dla drugiej osoby. Wyrażony w różny sposób. Podniesiony glos, lekcewazenie w postawie, w słowach …
tola
26 października 2017 at 13:12szacunek to podstawa, możemy się nie zgadzać, ale szanować trzeba :)
OLa
25 października 2017 at 14:50Dawanie rad:) Popieram. Masz racje, sama tez musze przestac . ;) Niestety nie jest to takie proste. Sama sie wlasnie zlapalam, ze na instagramie tez czesto cos podpowiadam. ;)
tola
26 października 2017 at 13:12ja też czasem daję, bo to przychodzi automatycznie, a jak ktoś pyta o zdanie, to tym bardziej nie mam z tym problemu :) ale jak nie prosi…
Justyna
25 października 2017 at 17:38O matko, ja myslalam, ze tylko mnie wkurza jak ktos podczas spotkania siedzi na telefonie. Ba, mnie nawet wkurza jak ktos zerka! A ja nawet wyciszam telefon podczas spotkania..
Kiedys uslyszalam fajne zdanie, ze takie zachowaniu mozna wybaczyc tylko neurochirurgowi ;) i tego sie trzymam.
tola
26 października 2017 at 13:11zerkanie jest okej, może ktoś czeka na ważny telefon ;) ja mam ciągle wyciszony telefon i mój mąż marudzi, że do papieża łatwiej się dodzwonić niż do mnie :D
Karina
25 października 2017 at 18:27Mnie denerwuje jak ktoś wsiada do tramwaju/autobusu zanim wszyscy pasażerowie z niego wysiadą. Zamiast po prostu chwilę poczekać to przepycha się do środka między wysiadającymi. A także gdy ktoś wsiada do zatłoczonego tramwaju z wypchanym plecakiem na plecach i go z tych pleców nie zdejmuje tylko tak stoi całą drogę i wszystkich tym plecakiem trąca, tak że nawet nie da się koło niego przejść. Przemieszczam się głównie komunikacją miejską więc wszystko co mnie irytuje dotyczy głównie tych środków lokomocji :-) bo w domu to ja oazą spokoju jestem ;-)
tola
26 października 2017 at 13:10o to też, tak samo w windzie :D
Babcia Gawędziarka
27 października 2017 at 23:56Co do muchy i natarczywego namawiania do picia zgadzam się w stu procentach! Tak, tak, tak!
Mnie wkurza jak dobiegam do autobusu, który jeszcze stoi na przystanku, ale kierowca nie chce otworzyć drzwi. I żegnam autobus ze łzami bezsilności i frustracji w oczach. Wkurzają mnie też sprośne, pikantne dowcipy i czuję się skrajnie zażenowana, gdy muszę ich słuchać. I jestem niezwykle zła, że w TV, filmach, reklamach robi się efekty kobiecym ciałem, całkowicie je uprzedmiotowiając :(