po niedzielnym egzaminie wreszcie znalazłam trochę czasu, by poświętować mijający czas, czyli kolejne urodziny. początkowo chciałam zarezerwować stolik w aioli (mając w pamięci pyszną deskę przekąsek), ale akurat w tym czasie zmienili politykę przyjmowania rezerwacji i nijak nie dało się z nimi dogadać. na szczęście przypomniałam sobie o jednym z naszych ulubionych wakacyjno-knajpianych miejsc – pardon to tu. dobrze się tam czuję, prawie jak w domu, a poza tym – każdy pretekst jest dobry, by zjeść ich przepyszną focaccię.
kolejny przystanek na naszej niedzielnej mapie to mały wojtek bistro. przyjemne miejsce na bifor. dosyć małe, ale pełne klimatu. wielkie kule na suficie i duże lustra tworzą dodatkową przestrzeń. kilka zdjęć poniżej.
wieczór zakończyliśmy w mecie, secie i galarecie. miałam ochotę na gzika, ale ten zupełnie rozczarował. nie dość, że bez ostrzeżenia był różowy (dodatek rzodkiewki?), to na dodatek niezbyt smaczny. za to wódka orzechówka w pewnych kręgach cieszyła się dużym powodzeniem.
5 komentarzy
Ag Kaczmarek
7 lutego 2013 at 00:39jeju, już zdjęcia tryskają nieziemskim klimatem! na miejscu musi być czarująco.
gosia maik
7 lutego 2013 at 10:22A mnie te zdjęcia przede wszystkim zaostrzają apetyt! Małego Wojtka nie znam, ale jest jeden decydujący powód, dla którego go odszukam i odwiedzę – nutella latte… :D
P.S. a co do koncertów, to na Ellie i XX możemy się nawzajem wypatrywać;)
anna s
8 lutego 2013 at 12:48Uwielbiam twój blog!!!dziękuję za komentarz:)
Milex
8 lutego 2013 at 20:34jakie klimatyczne pomieszczenia
denim rouge
11 lutego 2013 at 21:20Od dluzszego czasu poszukuje ciekawych polskich Blogow i Twoj mnie naprawde zainspirowal, przede wszystkim Twoja Technika fotografowania. Bede z pewnoscia czesciej zagladac.
Pozdrowienia
Rouge
http://denim-rouge.blogspot.de/
Ps. w kazdy poniedzalek pisze po polsku