Wiem, że szukacie miejscówek na wyjazd z dzieckiem, z pieskiem albo po prostu we dwoje. To już ten czas, że wszystkim marzy się opuszczenie czterech ścian i ruszenie… przed siebie. My od ponad dwóch tygodni przebywamy w domku na Podlasiu, łącząc home office, skakanie po kałużach i inne dziecięce rozrywki oraz dbanie o siebie w jednym. O tym dbaniu chciałabym więcej. Dla mnie to czytanie książek, a tutaj idzie mi wyjątkowo sprawnie. Mam dla Was cztery pozycje. To idealne książki na wakacje, chociaż nie każda jest dla każdego. To historie o rodzinie, o śmierci matki, o statystyce (sic!) oraz o tym, czy naprawdę można wszystko?
Ta książka rozpoczyna się nieustannym drapaniem ran i zdziwieniem, że wcale się nie goją. Nie mają jak, bo w głowie wracającej do rodzinnego domu młodej dziewczyny mieszają się wyrzuty sumienia z tęsknotą, która uwiera. Rodziców i dziadków się nie wybiera, a relacje z nimi mogą potoczyć się różnie. Dwie młode dziewczynki zostają pod opieką babki, gdy rodzice gonią za pracą na Zachodzie. Babka na stałe wpisuje się w ich krajobraz. Już na zawsze będzie tą najważniejszą, a powrót do rodzinnego domu nie jest łatwą podróżą. Jednak gdy już przekroczy się próg drzwi i odezwą się wszystkie ściany, może okazać się to oczyszczające. A strupki po ranach nie wiadomo kiedy odpadną. Wspaniały debiut, pisałam na Instagramie. Powtarzam to po raz kolejny.
To idealna książka na wakacje na wsi. Do czytania w hamaku, wieczorami przy kominku. W ciszy i dziczy.
Książkę Strupki znajdziesz tutaj.
Przeczytałam jednym tchem. I nie odłożę jej na półkę. To książka, do której będę wracać. O rzeczach trudnych Mira Marcinów pisze prosto z trzewi. Spod palców autorki wychodzi tęsknota i uzależnienie. To jest książka o nałogu, o miłości córki do matki, nieidealnej, trudnej, ale starającej się. Matki, która ma umrzeć. Leżeć i czekać na śmierć. A przy niej córka, która zamieniła się z nią rolami, już od małego. Czasami gula staje w gardle, a czasem słowa płyną, razem ze łzami. Skąd tytuł książki? Mira Marcinów trafiła na forum pszczelarzy, na którym był opisany ul, w którym zmarła królowa matka, czyli tak zwany bezmatek. Autorka przyznała w wywiadzie dla Dwutygodnika, że te opowieści pisała w notatniku w telefonie, karmiąc dziecko piersią. Czy to kwestia hormonów, czy bycia ze sobą w szczerości, nie wiem, ale czyta się te urywki myśli wspaniale. Z gęsią skórką, gdy przewracasz stronę i widzisz dosadność. Oto ból, który został pogrzebany i wybaczony. Oraz potraktowany z czułością.
To książka do czytania w samotności. W ucieczce od miasta i w chęci zderzenia się ze swoją przeszłością. Podczas samotnej podróży lub w domku w lesie, kiedy nikt nie przeszkadza. Można pobyć ze sobą.
O książkach dla rodziców (wspomagających mnie w rodzicielstwie) pisałam wcześniej TUTAJ.
Książkę Bezmatek najtaniej znajdziesz tutaj.
Statystycznie rzecz biorąc, czyli ile trzeba zjeść czekolady, żeby dostać Nobla? – Janina Bąk
Uwaga, zmieniamy klimat! Wkraczamy w tematy równie zabawne, co wciągające. Gdyby ktoś kiedyś powiedział, że książkę o statystyce będę czytać jak najlepszą komedię, nie uwierzyłabym. A jednak! Takie zdolności posiada jedyna w swoim rodzaju Janina Bąk. Bohaterka najdłuższych i najbardziej absurdalnych opisów na Facebooku (chyba tylko Make Life Harder jest w stanie się z nią ścigać). Fanka pluszowych stworzeń, których historie przedstawia szczegółowo w swojej książce. Równie często wspomina swoich uroczych studentów. A wszystko to okraszone solidną dawką wiedzy o badaniach, metodach badawczych, korelacjach, skalach, hipotezach i wszystkich innych wartościach, które mają znaczenie, gdy chcemy się dowiedzieć, czy to co nam pokazują w mediach – jest manipulacją czy może jednak prawdą. A jak prawdą, to jaką? Bo jak wszyscy wiemy, są trzy… Jednak nie będę przytaczać ich tutaj. Możecie się dowiedzieć, sięgając po książkę Janiny.
Książka idealna na wakacje nad morzem, w pozycji leżącej. Tylko trzeba uważać, by płacząc ze śmiechu, nie spaść z leżaka.
Książkę Statystycznie rzecz biorąc… kupisz tutaj.
Wszystko da się ogarnąć – Marie Forleo
Houston, mamy problem! No dobrze, tak naprawdę to nie mamy, ale jeśli ktoś mnie spyta, czy podobała mi się książka Marie Forleo, to odpowiem: to zależy. Z jednej strony nie jestem fanką stwierdzenia, że każdy może osiągnąć wszystko, jeśli tylko chce, bo jest tyle zmiennych (ha! ta statystyka do czegoś się przydała;) i nie na wszystko mamy wpływ… Wiadomo, że nie wszyscy staną się miliarderami i właścicielami potężnych firm, ale każdy z nas może posłuchać swojego serca i iść za tym, co mu podpowiada. Tak rozumiem to zdanie: „wszystko da się ogarnąć” …jeśli to wszystko wynika z prawdziwej potrzeby. Marie wspiera w osiąganiu celu, nawet jeśli wydaje się nieosiągalny. Autorka wierzy, że każdy z nas ma swoją drogę do przejścia. Często jest ona bardzo wyboista, ale to nie znaczy, że na jej końcu nie będzie happy endu. Podobały mi się ćwiczenia zawarte na końcu każdego rozdziału, praca ze sobą na bazie przekonań oraz poczucie, że zmiana perspektywy z „nie uda mi się” na chęć uczenia się, nawet jeśli to nauka przez całe życie, to już niemała część sukcesu.
To książka na wakacje pełne motywacji i dla osób, które potrzebują kopa, by ruszyć z miejsca. Po urlopie z tą pozycją poczujecie siłę do zmian.
Książkę Wszystko da się ogarnąć najtaniej kupisz tutaj.
Macie jakieś swoje ulubione wakacyjne książki lub gatunki książek? Ja staram się czytać różne rzeczy, nie tylko te przyjemne. Ważna jest prawda, która wypływa z tego, co przeczytałam. To zawsze mnie chwyta za serce.
No Comments