Kuszą przyciągającymi okładkami, ulubionymi nazwiskami i zapachem papieru. Chociaż zajmują już całą ścianę, to zawsze znajdzie się dla nich miejsce. Książki. Moje małe uzależnienie, które nie krzywdzi nikogo, oprócz mojego portfela, a i ten jakoś specjalnie się tym nie przejmuje. Największy ból jest wtedy, gdy w ciągu dnia tak mało czasu na czytanie.
Średnio raz na kilka miesięcy obiecuję sobie, że nie kupię nic nowego, dopóki nie przeczytam wszystkich tych książek, które leżą pokornie w mieszkaniu. Aby dotrzymać postanowienia, musiałabym nie zaglądać na strony wydawnictw, księgarnie omijać szerokim łukiem, a najlepiej w ogóle nie wychodzić z domu, tylko czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Ale w międzyczasie zawsze znajdzie się jakaś okazja. Jak nie wyprzedaż, to tania książka. Moje serce (i wola) muszą być silne, i ostatnio coraz częściej są.
Ostatni mój zakup to Intryga małżeńska Jeffreya Eugenidesa. Nie mogłam się oprzeć autorowi Przekleństw niewinności. Za to zupełnie zapomniałam o nowych opowiadaniach Alice Munro, więc wpisuję je na listę do przeczytania, gdy tylko będzie ku temu okazja. Parę dni temu serce zabiło mi mocniej, gdy usłyszałam o zbliżającej się premierze nowej powieści Majgull Axelsson. Co robić, jak żyć (i kiedy to wszystko przeczytać)?
Tak mogłaby brzmieć moja historia uzależnienia. Na szczęście rozsądek (na zmianę z intuicją) podpowiadają mi, jak znaleźć czas na czytanie i nie zwariować. Kilka minut w drodze do pracy, kilkanaście w drodze do szkoły, kilkadziesiąt przed snem. Oraz wieczne czekanie na wakacje, podczas których nadrabiam wszelkie zaległości. Tam, w tym roku wyjątkowo dużo książek czeka na mój urlop.
20 komentarzy
kypkova
5 kwietnia 2013 at 15:53Mój stosik lektur też oczekuje aż w końcu znajdę czas i wszystko przeczytam… Pomysł z uporządkowaniem kolorystycznym książek – efektowne, nie powiem ;)
Magda (mowaliter.blogspot.com)
5 kwietnia 2013 at 16:23Tolu! Ale mi sprawiłaś przyjemność tym postem:) Nic bardziej nie poprawia humoru niż oglądanie ładnych ludzi wśród ładnych książek. Zazdroszczę Ci Twojego księgozbioru i widzę, że wszystko kolorystycznie do siebie pasuje:)
Czytanie jest fajne!
Anonymous
5 kwietnia 2013 at 16:24uwielbiam czytać książki,inni mają papierosy,alkohol ja mam muzykę i książki
puki co jestem uzależniona od rodziców więc to ich portfel często cierpi:)
też nadrabiam zaległości w wakacje ale staram się znaleźć czas choć na dwie książki w miesiącu
idealnym sposobem okazały się ebooki które nie zastąpią papierowej książki ale kiedy mam wątpliwości czy kupić książkę są niezwykle przydatne
Uwolnij Kulturę!
5 kwietnia 2013 at 18:03Moja półka jest skromna, a i tak nie przeczytałem tego co tam się znajduję.
Anonymous
5 kwietnia 2013 at 18:42Majgull Axelsson – nie znam, powiesz coś więcej o jej literaturze? Jakie to pisanie? :)
PS. Książki cudne. Cudna Ty.
tola
6 kwietnia 2013 at 11:21to pisanie bardzo kobiece i dla kobiet. z „serii z miotłą” wydawnictwa WAB, bardzo polecam :)
bialyregal
5 kwietnia 2013 at 20:07U mnie też stale kolejka nowych książek do przeczytania. A nową M.Axelsson już mam odłożoną w ulubionej księgarni. Będzie następna w kolejce ;)
Ag Kaczmarek
5 kwietnia 2013 at 20:44O jacie, ale piękne. Też układam kolorami :)
lemonmaoam
5 kwietnia 2013 at 20:55Ten komentarz został usunięty przez autora.
lemonmaoam
5 kwietnia 2013 at 20:57czytając ten wpis zerknęłam na moje półki z książkami i dostrzegłam, że brakuje mi tych w niebieskich okładkach. czy to jest wystarczający powód, aby zajrzeć do księgarni? ;-)
tola
6 kwietnia 2013 at 11:20haha, TO jest powód :)
folje
5 kwietnia 2013 at 22:23PIĘKNOŚCI!!!!
Agnieszka
6 kwietnia 2013 at 04:25o wow! pokaźny zbór:), ale doskonale rozumiem. pięknie wyglądasz!
Fashionitka
6 kwietnia 2013 at 09:33Ja od kilku lat mam zasadę kupowania 2-3 książek w miesiącu – jak nie w Empiku, to na Amazonie (przy 25 funtach wysyłka do PL gratis z Super Saver Delivery, polecam!), gdzie książki są po prostu tańsze (lecz po angielsku). Wczoraj zgarnęłam właśnie „Intrygę Małżeńską” i „Przekleństwa” – właśnie dla pięknego wydania (to nic, że „Przekleństwa” mam już po angielsku ;-)). I mogłabym tak bez końca. I też sobie wmawiam, że przecież będę miała czas żeby je wszystkie przeczytać :D
Ps. Różowe okładki z numerami „1”, „2”, „3” – zdradzisz co to, bo nie mogę doczytać ze zdjęcia :)
tola
6 kwietnia 2013 at 11:20ja próbuję nie karmić potwora, jakim jest empik, skupiam się na mniejszych księgarniach, ale ten amazon to super pomysł :)
różowe okładki to trylogia murakamiego „1Q84”.
Fashionitka
9 kwietnia 2013 at 17:17Rozumiem, choć czasem z mniejszymi księgarniami jest tak, że nie zamówię np. Toma Wolfe czy jakiejś książki Bukowskiego. Przynajmniej zamawiam online i oszczędzam…5 PLN :-D
A Murakami – warto tą trylogię przeczytać? Ja zatrzymałam się na Norwegian Wood i jakoś nie dałam rady. Potem chciałam kupić Kronikę ptaa nakręcacza i Kafkę nad morzem ale oczywiście się nastawiłam na nie i tak oficjalnie nie przeczytałam ani jednej książki Murakamiego.
tola
9 kwietnia 2013 at 21:36Murakami jest nierówny, ta trylogia również. Przeczytałam z sentymentu, bo lubiłam jego książki. Ogólnie mi się podobały, ale dla kogoś, kto nie jest fanem, mogłyby być takie sobie ;)
Domi
29 lutego 2016 at 11:47a ja właśnie od tej trylogii zaczęłam czytac Murakamiego i przepadłam:) Tak wiec ja osobiście polecam, jest dziwna momentami, ale to cały urok Murakamiego:)
marpil
6 kwietnia 2013 at 20:52Ja też jestem uzależniona i zupełnie nie umiem się wyleczyć!!!! (ale czy chcę?)
rzeczoksiazkach.pl
16 kwietnia 2013 at 21:38Świetne kolorystyczne rozmieszczenie książek, wspaniale to wygląda (Ty również :-) Pozdrawiam!
P.S. Zaraz szukam u Ciebie fajnych miejscówek w Krakowie, bo niedługo się wybieram, jupi!