Ubrana w bluzę z misiem i z kubkiem gorącej herbaty w ręku patrzę na ten śnieg za oknem i nie chce mi się wierzyć, że jeszcze trzy tygodnie temu moczyłam nogi w oceanie i chowałam oczy przed słońcem. Tydzień i święta minęły bardzo szybko. Co prawda, zamiast barszczu z uszkami jadłam warzywny tajine, a świąteczne leżakowanie zamieniłam na spacery wzdłuż plaży, ale to nie zmienia faktu, że świąteczna atmosfera udzieliła się nam wszystkim. Tylko trochę w innym stylu. Girlandy na palmach też były piękne!
Każde popołudnie wiązało się z wyjściem na plażę. I jedzeniem na mieście! Bałam się o swoje wegetariańskie potrzeby, jednak Marokańczycy jedzą dużo warzyw, więc nie było z tym żadnego problemu. Poniżej wegetariański tajine. Oliwki, które podawano w każdej knajpie jako przystawkę oraz grillowane warzywa. Mój standardowy, praktycznie codzienny posiłek.
Najlepsze dania, jakie zjedliśmy były w hiszpańskiej restauracji El toro. Poszliśmy tym na kolację wigilijną. Miałam wielką ochotę na wegetariańska paellę i już wcześniej zauważyłam, że tam taką podają. Choinka w wejściu i od razu zrobiło się świątecznie. Usiedliśmy na zewnątrz, by popatrzeć na zachodzące słońce.
Przystawka, czyli oliwki, świeży chleb i śmietana. A do tego świeży sok z pomidorów, serwowany jako shot. Bardzo dobry i orzeźwiający.
P. zamówił sałatkę z łososiem, a ja to, co planowałam. Wszystko było pyszne, dobrze doprawione i lekkie. Znalazłam miejsce na deser – sorbet cytrynowy, który przypominał konsystencją śnieg (nawiązanie do dzisiejszej pogody). Zjadłam szybciej niż pomyślałam o zdjęciu. Po kolacji wróciliśmy do hotelu. Wieczorami wiatr był bardziej odczuwalny i trzeba było się cieplej ubrać.
Kolejnego dnia wybraliśmy się na bazar. Uzbrojeni w cierpliwość przeszliśmy przez stragany pełne wszystkiego, od owoców, warzyw, środków czystości, ubrań, żywych zwierząt w klatkach. Cel był jeden: kupić przyprawy. Długo nie szukaliśmy. Trafiliśmy na miłego Marokańczyka, który poczęstował nas herbatą z liści mięty i u którego kupiliśmy wszystko, co było nam potrzebne. Przy okazji, na bazarze spotkałam pana, któremu zrobiłam zdjęcie w tym samym miejscu dwa lata temu.
Ostatni wieczorny spacer. Następnego ranka mieliśmy wyjeżdżać. Do zobaczenia, Maroko!
20 komentarzy
Karolina Szpunar
15 stycznia 2014 at 20:57Nigdy w Maroko nie byłam, ani nigdy mnie tam specjalnie nie ciągnęło – tak bywa. Ale teraz (z ręką na sercu!) to miejsce ląduje na mojej liście 'must visit’! Przepiękna, przepyszna fotorelacja! :)
Mizia
15 stycznia 2014 at 21:16Tola – zdjęcia są boskie! Klimatyczne i takie ciepłe! Strasznie spodobała mi się beżowa sukienka, skąd ja masz?
Uściski!
tola
15 stycznia 2014 at 21:39beżowa sukienka jest prezentem od Moniki z HI-END :)
Mizia
16 stycznia 2014 at 11:18Dziękuję! :)
kokolada
15 stycznia 2014 at 21:26Mam koleżankę, która pochodzi z Fez w Maroko. Po Twoim poście trochę się rozmarzyłam o odwiedzeniu jej ;)
Rudość
15 stycznia 2014 at 22:09cudne zdjęcia, wy piękni, to jedzenie tak apetycznie wyglądające, te przyprawy mhmmmm – czuje je jakby leżały tuż obok mnie w mieszkaniu… C:
paulina
15 stycznia 2014 at 22:53tak spokojnie… tak aromatycznie, wręcz zmysłowo.
zdjęcie mandarynek…
Cookie
16 stycznia 2014 at 00:46mimo mojego braku zapału do zagranicznych podróży, nawet ja zamarzyłam o Maroko! (: piękna fotorelacja.
Długa droga do domu
16 stycznia 2014 at 08:09Cookie, a myślałam, że mój brak zapału do tegoż samego jest objawem chorobowym ;)
Sukienka z HI END bosko układa na tyle ♥
Cookie
28 stycznia 2014 at 22:59może to Poznań tak nas rozleniwia? (-; albo… to zaraźliwe. jeśli tak, to wierzę w uleczenie! szkoda świata, by go nie zobaczyć, stwierdzam.
agnieszka
17 stycznia 2014 at 00:40ten napis na ostatnim zdjęciu, wiesz może co oznacza?? zrobił na mnie wrażenie!
tola
17 stycznia 2014 at 22:04„Bóg, Ojczyzna, Król”:)
agnieszka
19 stycznia 2014 at 16:35:)), dziekuję!, teraz nabrał jeszcze wiekszego znaczenia.
niezasypiaj
17 stycznia 2014 at 09:12najfajniejszy wydaje mi się klimat, który oddają twoje zdjęcia – spokój i relaks;)
Kamson.pl
17 stycznia 2014 at 15:59Niesamowite zdjęcia i niesamowity blog – naprawdę!
ankyls
17 stycznia 2014 at 22:25Jakie piękne zdjęcia! :) Czym fotografujesz?
Dziękuję za komentarz, pozdrawiam! :)
D.
21 stycznia 2014 at 12:56Hej, tematycznie nie do posta, ale proponuję założenie konta na filmweb :) Tam też ocenia się filmy, zaznacza, które chce się zobaczyć itp. Na pewno wiele osób skorzysta, bo masz super gust :) Plisss :)
tola
24 stycznia 2014 at 13:12nai mdb mam konto, którego od pół roku nie aktualizowałam.. ale są listy filmów z 2011, 2012 i 2013 roku ;))
http://www.imdb.com/user/ur24994608/
ada
23 stycznia 2014 at 06:05cudowne zdjecia i relacja! a jedzenie wyglada tak apetycznie !
Tomasz
20 lutego 2014 at 10:59Wygląda bardzo apetycznie, smakuje pewnie jeszcze lepiej, genialne fotki, pozdrawiam.