Tola Piotrowska
Relacje i wydarzenia

Hush Warsaw Royal Edition

Targi mody – Hush Warsaw Royal Edition – przeszły do historii. Dwa niesamowite dni z najlepszymi polskimi projektantami. Dwie cudowne organizatorki – Ania Pięta i Magda Korcz – zadbały o każdy szczegół wydarzenia i nie pozostawiły nikogo bez opieki. Na każdym kroku można było dostrzec ich zaangażowanie. Ciągle w biegu, ale z otwartym sercem. Cieszę się, że przy tej królewskiej edycji mogłam z nimi współpracować.

Dla mnie historia targów właśnie zatoczyła koło, gdyż to Ściegi (jeszcze wtedy Ręczne) były pierwszymi targami, które mignęły mi gdzieś w internecie, a że wówczas szalałam za torbami Raramodo, które wtedy można było dostać tylko w sieci, postanowiłam się przejść i zobaczyć, jak wyglądają na żywo. Poszłam i przepadłam. Nagle odkryłam, ile cudownych rzeczy wychodzi spod rąk i maszyn polskich twórców. Był taki czas, że postanowiłam nie kupować ubrań z sieciówek, a skupić się tylko na młodych markach. Wtedy też zaczęłam zwracać większą uwagę na jakość i pomysłowość ubrań, nie zapominając oczywiście o wygodzie, która zawsze jest u mnie na pierwszym miejscu.




hush1

Co najbardziej podobało mi się na Hushu? Oprócz pięknego wnętrza w Arkadach Kubickiego, poczucia przestrzeni, zarówno w kontakcie z wystawcami, jak również z odwiedzającymi, najbardziej podobał mi się wybór marek. Dziewczyny wiedziały, co robią. Wybrały 90 wystawców, którzy wyróżniają się z tłumu, którzy są pionierami, którzy mają świadomość swojej marki i wierzą w jej powodzenie na tyle, by bez problemu przyciągnąć do siebie tłumy. Pierwszy raz na targach poczułam, że tu nie ma żadnej kopii. Projektanci tworzą swój produkt – swoje dzieła i nie muszą nikogo kopiować, by zaistnieć. Duży sentyment mam do projektów Domi Grzybek, które są re-we-la-cyj-ne. Nie do podrobienia są ubrania Kas Kryst czy biżuteria Emilii Kohut. Nikt nie ma takich pomysłów na plecaki jak Mum & Co, a bielizna numer jeden należy do Rilke. Klasyka też się broni sama. Kolekcji Hi-End nie muszę zachwalać (wystarczy, że zajrzycie do poprzednich wpisów), ale nie wspominałam jeszcze o projektach Lous, które są z jednej strony mocno klasyczne, a z drugiej tworzą piękne konstrukcje.







Odczułam wielki smutek, gdy poszłam na inne targi i zobaczyłam połowę wystawców z tymi samymi projektami. Kopie kopii tworzące kopie. Przeciętny kupujący nie będzie wiedział, kto był pierwszy z tym projektem, komu należy się za niego uznanie. Wybierze to, na co akurat trafi. Zasugeruje się ceną, czymkolwiek, ale nie pomyśli, że to już było albo co gorsza, wymyślił to ktoś inny. Ktoś powie, że nie można dać się zwariować – w modzie wszystko już było. Tak, ale… to nie znaczy, że mamy wspierać podróbki i udawać, że tego nie widzimy. To kwestia podejścia nie tylko do mody, lecz także do całego życia. Ja stawiam na jakość i doceniam tych, którzy nie boją się o tej jakości mówić, a samo to słowo znaczy więcej niż może się wydawać.

Dla mnie Hush był pod tym względem wyjątkowy. Ważne było to, że zamiast powielanych pomysłów, zobaczyłam niesamowitych twórców, których projekty są bardzo rozpoznawalne. Zastanawiam się tylko, gdzie odbędzie się kolejna edycja targów, skoro te miały miejsce w Zamku Królewskim? …na Księżycu? Biorąc pod uwagę pomysłowość dziewczyn, zdarzyć może się wszystko! Na koniec szampan i organizatorki! Jeszcze raz bardzo dziękuję za zaproszenie.

hush2

You Might Also Like...

9 komentarzy

  • Reply
    sernik z pieprzem
    10 grudnia 2013 at 23:57

    kury, liski- bralabym ;)
    a wspomniala o tobie Wera http://natemat.pl/84691,przyszedles-cos-kupic-czy-tylko-pomacac

    • Reply
      tola
      11 grudnia 2013 at 08:36

      ach, no tak, zapomniałam! :) znacie się z Weroniką? świat jest mały :)

  • Reply
    M.
    11 grudnia 2013 at 22:48

    Zawsze zazdrościłam, że w Warszawie odbywa się tak dużo targów. Na szczęście, Kraków nareszcie przestaje odstawać i też coraz częściej jest tutaj coś organizowane :)

  • Reply
    Kelly
    12 grudnia 2013 at 20:42

    jest pięknie!

  • Reply
    lazymonday
    12 grudnia 2013 at 22:31

    Wydaje mi się, że widziałam Cię w sobotę na Hushu. Następnym razem pomacham :) Rewelacyjny jest nowy wygląd bloga!

  • Reply
    Hazel
    14 grudnia 2013 at 00:16

    Po Twoim opisie chyba żałuję trochę, że wybrałam Mustache zamiast Hush… Tam były dzikie tłumy, za dużo wszystkiego… Ale kilka perełek do bliższego zapoznania na spokojnie udało mi się namierzyć, więc nie był to czas zmarnowany.

  • Reply
    Favtrav
    16 grudnia 2013 at 18:12

    Zakochałam się w tych zdjęciach, bardzo żałuję, że we Wrocławiu tak rzadko odbywają się takie eventy a ja do Warszawy jednak mam kawałek i najczęściej dowiaduję się za późno.

  • Reply
    Rzemieślnicy i projektanci | tolala
    6 maja 2014 at 13:20

    […] grudniu pokazywałam Wam zdjęcia z HUSHa, ale zapomniałam o jednej ważnej kwestii. O HUSH Magazine, w którym pojawił się tekst Kasi z […]

Leave a Reply